Pracownia KXM zachwyciła jurorów konkursu Tubądzin Design Awards pomysłem rewitalizacji bloków mieszkalnych z lat 60. i 70. Nagrodą w konkursie była wycieczka do Tokio, dzięki czemu, architekci Klaudia Gołaszewska, Marek Grodzicki, Kinga Grzybowska oraz Michał Hondo z KXM mieli okazję zanurzyć się w atmosferze kraju kwitnącej wiśni.
Relacja z tego wyjątkowego wyjazdu to podróż pełna inspiracji, zachwytu nad wspaniałą architekturą oraz fascynacji bogatą kulturą i historią Japonii. Ten kraj, łączący futurystyczną architekturę z tradycyjną zabudową i egzotyczną roślinnością, stał się dla laureatów konkursu niezapomnianym doświadczeniem.
Zapraszamy do lektury krótkiego wywiadu z laureatami TDA’22, w którym dzielą się swoimi wrażenia i odkryciami z tego niezwykłego wyjazdu.
Czy to Wasza pierwsza wizyta w Japonii?
Marek Grodzicki: Pierwsza wizyta w Japonii, ale wcześniej byliśmy razem w Chinach – w Pekinie oraz Shenyang – przez miesiąc na warsztatach organizowanych w partnerstwie między naszym Wydziałem Architektury na Politechnice Poznańskiej a Uniwersytetem Shenyang. Pomimo, że Chiny i Japonia wydają się dla nas Europejczyków stosunkowo podobne, to zaskoczyła mnie różnorodność między tymi krajami.
Ponadto należy podkreślić, że pomimo tak dużego zagęszczenia ludzi w Tokio jest naprawdę czysto. Porównując to z USA czy Europą to ulice, metro, przestrzenie publiczne są bardzo zadbane, a komunikacja miejska przyjazna dla użytkowników. Samo miasto jest również bardzo bezpiecznie. Nie ma obaw o poruszanie się po zmroku czy swobodne zwiedzanie kolejnych dzielnic – co nie zawsze bywa takie oczywiste.
Michał Hondo: Pierwsza, ale na pewno nie ostatnia 🙂 Tokio to tak duża metropolia, że pozornie nieduże odległości na mapie w rzeczywistości okazują się spacerem na pół dnia. Zdecydowaliśmy się podczas naszego pobytu skoncentrować na stolicy, żeby móc ją lepiej poznać i mieć czas np. na wieczorne eksploracje poszczególnych dzielnic.
Wszystko jest tam tak inne i nowe, że zatrzymywaliśmy się na zdjęcia nie tylko w turystycznych „highlightach”. Chętnie wrócimy kiedyś na dłużej, aby odwiedzić inne miasta i niesamowite rezerwaty przyrody. Na mojej liście marzeń jest wyjazd na narty w okolice Sapporo.
Co Was najbardziej zachwyciło?
Klaudia Gołaszewska: W Japonii budowane są bramy, które pozwalają na przejście ze świata rzeczywistego do mistycznego. Ten kontrast da się odczuć, zdecydowanie zachwycił mnie ten drugi – świat świątyń i parków. Najpiękniejsze wspomnienia mam z rezydencji letniej cesarza Tamozawa Imperial Villa w Nikko – prawdziwy ogród Japoński, piękna drewniana konsekwentna konstrukcja, drzwi i okna Shōji wypełnione papierem japońskim oraz goście, którzy medytowali na macie.
Michał Hondo: Architektura zachwycała na każdym kroku, podobał mi się japoński minimalizm, stopień dopracowania detali, nawiązania do tradycji. Te zachwyty były jednak „do przewidzenia” w przypadku architekta jadącego do Japonii po raz pierwszy. Niesamowite wrażenie robi również kuchnia. Mimo, że sushi i ramen można już zjeść prawie wszędzie w Europie to klimat jedzenia w prawdziwej „susharni” to zupełnie inna bajka. W zupełności rozumiem turystów, którzy zapisują się na 2-3 dniowe „gastro” wycieczki po Tokio (z przewodnikiem).
Co było największym zaskoczeniem?
Marek: To że wszyscy ludzie do pracy chodzą bardzo elegancko ubrani – białe koszule i garnitury 🙂
Klaudia: Największym zaskoczeniem była dla mnie dzielnica Akihabara. Mieliśmy blisko niej hotel i spędziliśmy tam parę wieczorów – Japończycy do późnych godzin nocnych spędzają czas w salonach gier – zatraceni i profesjonalni, szczególnie na maszynach do tańczenia.
Kinga: Dla mnie zaskoczeniem była unikalna kultura publicznych łaźni, zwanych onsen lub sento. Panują w nich konkretne i sztywne zasady – np. konieczne jest korzystanie z basenów nago, a cały rytuał rozpoczyna się od bardzo dokładnego oczyszczania ciała na charakterystycznych, niskich stołkach. Co ciekawe, z większości łaźni nie mogą korzystać osoby z tatuażami z powodu ich historycznych powiązań z przestępczością. Pomimo wielu różnic kulturowych, warto doświadczyć tej tradycji, która jest istotnym elementem japońskiego podejścia do relaksu i oczyszczania.
Jak oceniacie japońskie podejście do designu i architektury? Czy mamy wiele punktów wspólnych z Europą?
Klaudia: Chodząc po mieście brakowało mi europejskiej romantyczności. To wszystko wynika z tego, że architektura w Tokyo jest młoda – miasto zostało zrównane z ziemią podczas trzęsienia ziemi w 1923 roku i II Wojny Światowej. Każdy budynek jest oddalony od siebie i dzięki temu bardziej odporny na wstrząsy. Świątynie rządzą się innymi prawami konserwatorskimi np. kompleks Sensō-ji powstał oryginalnie w 645, ale główny gmach który podziwiamy dzisiaj został całkowicie odbudowany w 1945 roku – ważne jest aby budynek zachował swój oryginalny wygląd i mistyczność, a elementy drewniane są wymieniane na nowe.
Jako miłośniczkę wieżowców zaciekawiła mnie pięciopiętrowa pagoda w świątyni Tosho Gu Shinto Nikko – w środku konstrukcji znajduje się zawieszony pal, który tworzy przeciwwagę chwiejącej się podczas trzęsień ziemi wieży. Ten sam zabieg zastosowano w Sky Tree (wys. 634 m – 2.5 razy wyższa od PKiN). Jest to niezwykły przykład przełożenia tradycji na nowoczesność.
Kinga: Wielu współczesnych projektantów czerpie z lokalnej tradycji. Doskonałym przykładem jest architekt Kengo Kuma, znany z wyjątkowego wykorzystania drewna w swoich projektach. W jego realizacjach możemy dostrzec drobne detale i precyzyjne łączenia drewna, nawiązujące do mistrzostwa japońskiego ciesielstwa. Moją uwagę zwróciła również szczerość materiałów, nie tylko w tych znanych wszystkim ikonicznych budynkach takich mistrzów jak Tadao Ando, ale w zupełnie przypadkowych obiektach spotykanych „po drodze”.
Co konkurs TDA zmienił w Waszym życiu zawodowym?
Klaudia: Kolejny raz potwierdził to, aby stawiać na swoim i być odważnym w projektowaniu. Jestem zdania, aby w każdej pracowni mieszać tematy codzienne z niestandardowymi – jak konkurs TDA. Mamy szansę jako architekci mocno wybiec w przyszłość i zaproponować innowacyjne rozwiązania. Po konkursie zgłosiło się do nas wiele wspólnot i organizacji, aby wspólnie zająć się tematami modernizacji bloków. Nadal szukamy najlepszej formy wprowadzenia tego pomysłu w życie.
Co doradzilibyście młodym architektom, którzy zastanawiają się jak przygotować projekt, żeby zgłosić go do konkursu TDA?
Marek: Tak jak w przypadku wielu innych konkursów – najważniejsze są dwie rzeczy: mocna, klarowna idea i dobre zaprezentowanie projektu. Obie te rzeczy muszą ze sobą współgrać. Projekt powinien spełniać nie tylko walory estetyczne, ale odpowiadać również na konkretne problemy. Sposób jego prezentacji powinien być na tyle jasny, aby bez wczytywania się w opis można było odgadnąć jego funkcję i to jakie rozwiązuje zagadnienia. Moim zdaniem spełnienie obu tych czynników to dobry sposób na osiągnięcie zadowalającego rezultatu.
Kinga: Dodałabym również, że ważny jest dobry i zgrany zespół, bo najlepsze pomysły powstają podczas burzy mózgów. A Tubądzin Design Awards, zwłaszcza w kategorii Unlimited Architecture wymaga kreatywnego podejścia i odwagi, by wyjść poza utarte schematy.
Materiały prasowe Big Picture,