Czasem największe zmiany w naszym życiu zaczynają się od drobnego impulsu – jednej chwili zachwytu, zatrzymania wzroku na czymś zupełnie nowym. Tak było w przypadku bohaterki naszego wywiadu – Moniki Niemczyk, która po latach pracy z tekstem postanowiła znaleźć nową ścieżkę wyrazu – tym razem opartą na formie i fakturze. Dziś, dzięki pasji do haftu punch needle, tworzy unikatowe, kolorowe poduszki, które stają się małymi dziełami sztuki użytkowej.
Co zainspirowało Cię do rozpoczęcia przygody z haftem punch needle?
Potrzeba zmiany. Odkąd pamiętam zawodowo byłam związana ze słowem i pisaniem. Zaczęło się od studiów magisterskich na kierunku: dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Później była praca dziennikarza w mojej rodzinnej miejscowości. Tempo tego zawodu jest zawrotne, więc przeskoczyłam w bardziej kreatywną branżę. Przeprowadziłam się do Wrocławia i zostałam copywriterką w agencji reklamowej. Pracowałam też w agencjach marketingowych i zawsze byłam blisko contentu. W pewnym momencie zorientowałam się, że to nie daje mi już radości, że nie chcę tego robić. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że dopadło mnie wypalenie zawodowe.
Wiedziałam już czego nie chcę, ale nie wiedziałam czego chcę. Na szczęście miałam ten komfort, że mogłam dać sobie czas na znalezienie nowej drogi. I właśnie w takich okolicznościach pojawił się haft pętelkowy punch needle. Wskoczył na feeda na Instagramie i od razu przyciągnął moją uwagę. Pomyślałam: Wow, jakie to piękne! Wiemy, jak działają media społecznościowe. Gdy zatrzymamy swoją uwagę na jakimś contencie, algorytm podrzuca coraz więcej treści o tej tematyce. I tak samo było w moim przypadku. Chciałam bardziej zgłębić temat. Dowiedzieć się, co to za haft. Poznać twórców. Znaleźć odpowiednie akcesoria. Po prostu spróbować.
Opowiedz, proszę, jak wygląda u Ciebie proces wymyślania wzorów? Czy to bardziej przebłysk chwili, czy jakiś rytuał?
To, co lubię w swojej obecnej rękodzielniczej pracy to wolność tworzenia. To prawda, że trzeba dostosować się także do potrzeb klientów, ale i tak tej wolności jest sporo. Nigdy nie wpadam na pomysł nowej poduszki przy biurku. Nie potrafię negocjować ze sobą i powiedzieć: Siadaj masz 20 minut na wymyślenie wzoru! To kompletnie nie działa. Te pomysły wpadają nagle, pod wpływem chwili, pod wpływem sytuacji lub pod wpływem tego, co w danym momencie przyciągnie moją uwagę.
Na początku tworzenia poduszek byłam bardzo skupiona na drobnych detalach i konkretnych kształtach. Dzisiaj pozwalam na to, aby w TakieTam pojawiło się więcej nieokreślonych i nienazwanych kształtów – abstrakcja.

Każdy Twój projekt jest unikatowy. Czy od początku wiedziałaś, że chcesz tworzyć rzeczy tylko w pojedynczych egzemplarzach?
Wyróżnikiem mojej marki jest oryginalność i unikatowość. Każda poduszka dekoracyjna to wiele godzin ręcznej pracy. Nie jest to produkcja masowa. Poświęcam swoim dodatkom czas, zaangażowanie i uwagę. Postanowiłam, że każdy wzór będzie powstawał tylko raz, aby dać moim klientom coś niepowtarzalnego. Mają świadomość, że zyskują dodatek do domu, którego nie ma nikt inny. Na tym polega ta unikatowość.
Ale… zrobiłam to także dla siebie. Gdybym miała stworzyć pięć takich samych poduszek pewnie szybko straciłabym do tego pasję. Tworzenie nowych wzorów pobudza kreatywność i sprawia, że nigdy się nie nudzę.
A jakie momenty w pracy nad poduszkami są dla Ciebie najtrudniejsze? Co sprawia, że czasami musisz sobie zrobić przerwę?
Jest ich całkiem sporo (śmiech). Przede wszystkim jest to praca, o której myśli się cały czas. Rękodzielnik nie jest tylko rękodzielnikiem. Jest całym zespołem ludzi, który musi zadbać kompleksowo o swoją markę. Oczywiście, gdy osiąga komercyjny sukces, to się diametralnie zmienia i zaprasza do swojego świata współpracowników. Jednak na początku jest księgowym, prawnikiem, specjalistą od marketingu, copywriterem, grafikiem, specjalistą od social mediów, specjalistą od sprzedaży, itd. Zadań jest dużo i wciąż pojawiają się nowe. Ale za tym idzie coś jeszcze – ogromna satysfakcja. Drugą stroną medalu jest frustracja (śmiech). Trzeba nauczyć się funkcjonować z różnymi emocjami. A dobrze wiemy, że artystów wyróżnia wrażliwość.
Czujesz, że jakieś konkretne style albo kultury wpływają na Twoje projekty? A może to bardziej coś nieuchwytnego, co po prostu masz w sobie?
Na pewno do końca nie robię tego świadomie. Staram się kierować intuicją. Jednak na pewno to, co mnie otacza, to, z czym stykam się na co dzień, ma wpływ na moje pomysły. Chociaż… ostatnio moją uwagę przyciąga abstrakcjonizm geometryczny. Intensywność kolorów, geometryczne formy są blisko moich założeń, jeżeli chodzi o kierunek marki TakieTam. Myślę, że będę tworzyć więcej dodatków romansujących z tym stylem artystycznym.

Skąd wziął się pomysł na nazwę TakieTam? I jak wyglądały Twoje pierwsze kroki z własną marką?
Gdy już dowiedziałam się o hafcie punch needle to i owo, przyszedł czas na praktykę. Początki były różne. To był proces. Zanim doszłam do idealnego zestawu tkanin i włóczek, testowałam, próbowałam i popełniałam błędy. Bliska mi osoba z rodziny zaproponowała, abym zrobiła dla niej poduszkę. Podjęłam wyzwanie. Ta poduszka wciąż istnieje (śmiech). Dzisiaj, gdy na nią patrzę widzę, jak duży postęp zrobiłam w rękodziele. Po tym prototypie zaczęłam robić kolejne poduszki. Poczułam, że jestem w tym coraz lepsza. W końcu pojawiła się myśl, że nie chcę tworzyć wyłącznie do szuflady. Chcę to pokazać szerzej. To oznaczało jedno… trzeba zacząć na poważnie pod jakąś nazwą.
TakieTam wymyśliłam nagle. Można by pomyśleć, że to takie tam nic, a ja na przekór chciałam pokazać, że takie tam może oznaczać coś nietypowego. Nie chciałam w nazwie marki wspominać o poduszkach, ponieważ uznałam, że to tylko punkt wyjścia i nie wiadomo, gdzie mnie to zaprowadzi w przyszłości.
Tak zaczęło się TakieTam i duże wyzwanie w moim życiu. Nie ukrywam, że wcześniejsze doświadczenie marketingowe okazało się bardzo przydatne. Pomogło mi w działaniu, np. w social mediach. Mimo wszystko to był i wciąż jest skok na głęboką wodę.
Twoje poduszki są niesamowicie barwne Jak wybierasz kolory? To kwestia intuicji, czy masz jakiś swój ulubiony sposób na komponowanie palet?
Kolory to znak rozpoznawczy TakieTam. Od początku wiedziałam, że poduszki będą kolorowe, bo i ja jestem kolorowa (śmiech). Poza tym, moim zdaniem mają w sobie mnóstwo pozytywnej energii i radości. A ja chciałabym za pomocą dodatków do domu dzielić się tą radością i uśmiechem. Zdarza się, że słyszę, że tak intensywnie kolorowe poduszki pasują wyłącznie do kolorowych i odważnych wnętrz. Chciałabym zgłosić sprzeciw (śmiech). Owszem, w takich wnętrzach poduszki dekoracyjne TakieTam czują się jak ryba w wodzie, ale również w tych minimalistycznych i neutralnych mogą stanowić punkt, na którym skupia się uwaga.
Kolory dobieram wspomagając się narzędziami dostępnymi w sieci, ale zdarza mi się też od czasu do czasu trochę poszaleć. Bez kolorów TakieTam byłoby zupełnie inne.

Wspominałaś o planach na przyszłość – czy zdradzisz, jakie jeszcze produkty chciałabyś stworzyć w ramach TakieTam?
Poduszki dekoracyjne to podstawowa oferta TakieTam, ale wiem, że to dopiero początek, ponieważ w głowie ustawiają się kolejne pomysły. Od czasu do czasu zdarza mi się popełnić coś innego niż poduszka. Są to np. podkładki na stół, czy podkładki do laptopa. Próbowałam też swoich sił w tuftingu – technice tworzenia dywanów. To wciąż przede mną i pewnie do tego wrócę, choć to naprawdę wymagające zajęcie.
Ostatnio nieśmiało zaczynam przygotowywać się do tworzenia obrazów. Tutaj niezwykłą inspiracją jest Monika (@pan.cukierek) i Beata (@revenea_pl). Dziewczyny tworzą arcydzieła przy pomocy punch needle. Coś pięknego!
Czy jest jakaś historia związana z Twoimi klientami, która szczególnie została Ci w sercu? Coś, co do dziś wywołuje uśmiech, gdy o tym myślisz?
Jest takie zamówienie, którego chyba nigdy nie zapomnę. Dostałam propozycję zrobienia poduszek dla dwóch dziewczynek – wtedy 7-letniej Amelki i 5-letniej Klary. Z ich mamą długo zastanawiałyśmy się, co by to mogło być. W końcu wpadłyśmy na pomysł, aby to dziewczynki zaprojektowały swoje poduszki. I tak się stało. Amelka była dla mnie dość łaskawa i przygotowała prosty projekt, ale Klara bardzo się przyłożyła – mnóstwo szczegółów i kolorów. Na początku pomyślałam: Nie ma szans, nie zrobię tego. Ale później stwierdziłam, że nie mogę zawieść małej projektantki.
Krok po kroku i szczegół po szczególe zaczęła powstawać niecodzienna poduszka dekoracyjna. Efekt końcowy okazał się naprawdę niesamowity. A wisienką na torcie był moment, kiedy dziewczynki dostały swoje poduszki. Były bardzo zaskoczone. Od ich mamy wiem, że mają je w swoich pokojach i traktują jak swój największy skarb. Dla takich chwil warto to robić.

A co daje Ci największą frajdę w tej pracy? Co jest Twoim „paliwem” do działania?
Mam dwie takie satysfakcje. Pierwsza to ta, że mogę tworzyć i wykorzystywać swoją kreatywność oraz wrażliwość. Sama planuję swój proces twórczy od projektu, aż do wbicia ostatniej igły. Mogę eksperymentować z kolorami, fakturami i wzorami. Daje mi to niesamowitą wolność i frajdę. Lubię przyrównywać punch needle do malowania – tkanina jest płótnem, a kolorowe włóczki to farby.
Druga satysfakcja to odbiór moich poduszek. Nie ma nic lepszego niż zobaczenie ich w swoich nowych domach. Stają się częścią czyjejś codzienności. Ktoś może się do nich przytulić po ciężkim dniu lub położyć, gdy chce odpocząć. Poduszki często są też prezentami na różne okazje. Uśmiech i radość obdarowanych daje niesamowitą motywację, aby robić to dalej.
Jeśli ktoś dzisiaj zaczyna marzyć o własnej marce rękodzielniczej – jaką radę dałabyś mu od serca? Co powiedziałabyś komuś, kto właśnie stoi na progu takiej decyzji?
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że zajęcie się rękodziełem na 100% to jest ciężka praca. Owszem ma wiele jasnych kolorów i momentów radości, ale prędzej czy później pojawią się też mniejsze lub większe kryzysy. Mimo wszystko łatwiej sobie z nimi poradzić, gdy robisz to, co lubisz. Takiego luksusu nie mają osoby, które nie znoszą swojej pracy.
Po drugie trzeba mieć plan! Bez niego podróż pod tytułem rękodzieło jest podróżą donikąd. Zanim ten rękodzielniczy statek wyruszy w rejs, warto zastanowić się, co chcesz tworzyć, jak chcesz tworzyć, dla kogo chcesz tworzyć, jak chcesz komunikować to, że tworzysz i jak chcesz sprzedawać. Może zabrzmi to dość brutalnie, ale ostatecznie chodzi o pieniądze (śmiech). Chcemy robić to, co lubimy i na tym zarabiać. Warto przygotować szczegółowy biznesplan. Im więcej uda się przewidzieć na początku, tym mniej zaskoczenia będzie później. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na pasję? Na szczęście jest! Właśnie dlatego to robię i myślę, że inni rękodzielnicy również. Niech to będzie taki happy end tego wywiadu (śmiech).
Dziękuję Ci za tę pełną kolorów rozmowę i trzymam mocno kciuki za dalszy rozwój TakieTam!