Na rogu Kruczej i Nowogrodzkiej, w miejscu, gdzie kiedyś działała krawiecka pracownia, zrodziła się Barbara – lokal, który nie tyle powstał, co został odkryty. Nowe miejsce na gastronomicznej mapie Warszawy to bar, który nie sili się na widowiskowość. Raczej – mówi półgłosem, zaprasza, jakby był tu od zawsze. Za projektem stoją doświadczeni restauratorzy – twórcy kultowej Bibendy – oraz architekci z pracowni 89 stopni, którzy z warszawskiego chaosu wydobyli historię z charakterem i rytmem.
Od śniadania do ostatniego drinka
Barbara jest miejscem całodziennym – to zarówno kawiarnia, do której wpada się na poranną kawę, jak i koktajl bar z mocną selekcją win naturalnych i klasycznymi drinkami. Wieczorami, za kotarą, lokal odsłania swoją drugą, intymną twarz – Barbara Kolacje, czyli restauracyjną przestrzeń dostępną wyłącznie na rezerwację. To kulinarny speakeasy, w którym króluje krótkie, zmieniające się menu, bazujące na warzywach, rybach i jakościowym mięsie.
Szefowa kuchni, Agata Zięba, znana z Bibendy, w Barbarze sięga po swoje wegetariańskie inspiracje, ale wzbogaca je o nowe smaki. W części barowej dominują niewielkie dania w stylu tapas – lekkie, dzielone, bez nadęcia. To miejsce stworzone z myślą o wspólnym stole – i wspólnym czasie.
Scenografia emocji i światła
Projekt architektoniczny autorstwa Joachima Surdego i Janusza Mączewskiego z 89 stopni nie podąża za trendami. Opiera się raczej na miejskiej intuicji – miejscu, które „czymś pachnie”, co ma duszę i fakturę, i nie potrzebuje tłumaczeń. Lokal podzielono na część barową i restauracyjną, uwzględniając naturalne światło wpadające z południowo-wschodniego narożnika. Wnętrze żyje w rytmie dnia – od porannego ciepła po nocną intymność.
Głównym elementem Barbary jest monumentalny, okrągły bar z zielono-rudym, kamiennym blatem i ażurową konstrukcją oplecioną muślinową tkaniną. Drugie serce lokalu bije w jego głębi – niższy bar, półokrągła loża i marmurowe stoliki tworzą przytulne tło do dłuższych spotkań. Wejście do restauracyjnej części – przez portal z luksferów – to prawdziwe przejście do innego świata. Tam czekają zrecyklingowane kawałki marmuru ułożone w unikalny wzór, ciepłe drewno i… mozaika.
Barbara w szkle i świetle
Mozaika autorstwa Magdaleny Łapińskiej-Rozenbaum to artystyczny portret Barbary – radosnej, świeżej, z nostalgią w spojrzeniu. Przypomina PRL-owskie dekoracje ścienne, ale jej wyraz jest ponadczasowy. Jest też osobisty – staje się opowieścią o miejscu i jego bohaterce. Dopełnieniem scenografii są vintage kinkiety, półprzezroczyste zazdrostki w oknach i industrialne tynki zmiękczone włoskimi akcentami. Warszawski bar zyskuje tym samym szczyptę neapolitańskiego luzu.
Barbara to nie koncept. To historia
Jak mówią sami twórcy – Agata Zięba, Kasia Majewska i Beniamin Bielecki – Barbara to nie koncept z modnej prezentacji. To miejsce „bez bzdur”, które ma być po prostu dobre. Dla wszystkich. Dla tych, którzy chcą zjeść śniadanie, napić się po pracy, przegadać noc albo znaleźć chwilę dla siebie. To bar, który zna swoich gości i chce być przez nich poznany. To wnętrze, które nie szuka poklasku – tylko relacji.
Barbara nie powiela sukcesu Bibendy. Idzie własną drogą – z szacunkiem dla miasta, światła, prostoty i autentyczności. Jej historia dopiero się zaczyna. Ale już dziś wiadomo, że Warszawa ma nowy adres, pod który chce się wracać.















Projekt: Pracownia 89 stopni
Zdjęcia: Adam Grzesik.